Bajo Bongo (Teatr Muzyczny Roma, Warszawa) – zapowiedź spektaklu

Bajo Bongo to prapremierowy spektakl muzyczny na Novej Scenie Teatru Muzycznego ROMA. Jego bohaterką jest Natasza Zylska. Dzisiaj, po ponad 60 latach od jej zniknięcia z polskich scen i estrad, nie wszyscy kojarzą to nazwisko. Wystarczy jednak zanucić Kochany, kochany, lecą z nieba…, a rozmówca nie tylko kończy wers popularnej piosenki, ale i z uśmiechem śpiewa dalej. A potem, niemal entuzjastycznie, pyta o jej wykonawczynię. Dlaczego Natasza Zylska tak nagle, u szczytu sławy, zrezygnowała z kariery?

Bohaterowie spektaklu Bajo Bongo w reżyserii Anny Wieczur w sposób chwilami dowcipny, chwilami refleksyjny, przybliżają nam jej postać. Opowieść ilustrowana jest najbardziej znanymi przebojami z jej repertuaru w nowych aranżacjach Jakuba Lubowicza. Wśród nich są m.in. Kasztany, Mexicana, Czekolada i tytułowy numer Bajo Bongo. Chociaż te piosenki w czasach szalejącego stalinizmu postrzegano jako frywolne, sama Natasza Zylska była damą – inteligentną, dowcipną, trochę szaloną i zawsze dyskretną. Dopiero teraz postanowiła opowiedzieć nam o swoim niezbyt długim życiu, zapraszając w muzyczną podróż do lat słusznie i – miejmy nadzieję – bezpowrotnie minionych.

Opis spektaklu pochodzi ze strony internetowej Teatru Muzycznego Roma.



Kim jest Natasza Zylska dla Anny Sroki-Hryń?

Anna Sroka-Hryń: Natasza Zylska jest dla mnie tajemnicą, a tajemnica jest ogromnie pociągająca; czymś skrytym, klejnotem, który odkrywam. Takim nieoszlifowanym klejnotem, bo pojawiła się na estradzie dlatego że miała urok, miała głos, ktoś ją wybrał i tak naprawdę nie pracował nad nią, nie wyszlifował jej. Ona to, co ma, ma naturalnie, więc jest dla mnie takim pięknym kwiatem – trochę polnym, trochę dzikim, trochę jakimś takim egzotycznym, ale bardzo inspirującym, niezwykle pięknym i przede wszystkim to, co powiedziałam: intymnym. Jest w niej ogromna intymność i potrzeba takiego celebrowania swojego wewnętrznego świata. Coś, co teraz, w dzisiejszych czasach jest – tak myślę – w zaniku. W dobie TikToka, Facebooka, Internetu, celebrytów i tego, że wszystko jest na sprzedaż, okazuje się, że była kobieta, która nie chciała, żeby o niej pamiętano. To jest bardzo ciekawe, że skupiła się na zupełnie innych rzeczach i mnie to ogromnie ciekawi, jaki to musi być proces wewnętrzny, jaka pokora, żeby u szczytu swojej sławy wyjechać z kraju, wyczuwać już pewnie nosem ten ’68 rok, który na pewno by ją wygnał do Izraela, i pojechać tam, żeby rozpocząć nowe życie. Podziwiam.

W ostatnich latach w repertuarach różnych teatrów pojawiło się wiele spektakli bazujących na twórczości znanych polskich artystów: A planety szaleją… i Kora, Jednego serca i Czesław Niemen, Z ręką na gardle i Ewa Demarczyk… Czym na ich tle będzie wyróżniało się Bajo Bongo, co będzie stanowiło o wyjątkowości tego spektaklu?

Anna Sroka-Hryń: Może nieskromnie powiem, ale wyjątkowa jest na pewno ta pierwsza sytuacja – bo wszystkie wymienione spektakle były w mojej reżyserii. A tutaj występuję jako aktorka – proszę wybaczyć ten brak skromności – i jest to dla mnie wielka radość, że w jakimś sensie wracam do swoich korzeni, wracam do aktorstwa, które jest też moją pierwszą miłością. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jak trudnym fachem jest bycie aktorem teatru muzycznego, to znaczy: trzeba umieć tańczyć, śpiewać – to jest „must-have” – natomiast trzeba być jednocześnie aktorem. I te wszystkie trzy elementy – jeszcze daj Panie Boże coś, co idzie „skądś”, co nazywamy może talentem albo iskrą bożą – muszą się spełnić na scenie i to wszystko musi się zgodzić z muzyką, tańcem, ruchem, intencją, prowadzeniem roli, rozwojem postaci… I bardzo bym namawiała wszystkich, żeby to docenili, bo wydaje mi się, że coraz mocniejsza jest scena musicalowa w Polsce, i żeby nie traktować jej po macoszemu, tylko wręcz przeciwnie – doceniać tych artystów, bo to często są perełki.

Startujesz teraz w programie Twoja Twarz Brzmi Znajomo – wyobraź sobie, że wylosowałeś postać Nataszy Zylskiej. Którą jej piosenkę chciałbyś wykonać i dlaczego akurat tę?

Kuba Szyperski: Gdybym wylosował Nataszę Zylską, to myślę, że wybrałbym któryś z tych takich bardzo energicznych, żywiołowych utworów, na przykład Mexicana albo Bajo Bongo. Bo taka była Natasza – pełna wigoru, energii, radości. Ona cieszyła się tym, że stoi na scenie i może po prostu występować dla ludzi. Scena to było jej życie i sam osobiście – ja jako Kuba – bardzo chciałbym, żeby scena była moim życiem i żebym zawsze o tym pamiętał, tak jak pamiętała o tym Natasza.



Bajo Bongo

Teatr Muzyczny Roma, Warszawa

Premiera: 14 września 2024 r.

Reżyseria: Anna Wieczur

Scenariusz: Wiesława Sujkowska

Kierownictwo muzyczne, aranżacje: Jakub Lubowicz

Scenografia: Grzegorz Policiński

Kostiumy, projekty charakteryzacji: Sabina Czupryńska

Choreografia: Agnieszka Brańska

Reżyseria światła: Paulina Góral

Przygotowanie wokalne: Monika Malec

Projekcje: Stanisław Zaleski

Nadzór produkcji: Ewa Bara

Obsada: Anna Sroka-Hryń, Jakub Szyperski / Marek Zawadzki, Michał Juraszek

Zespół muzyczny: Wiesław Wysocki / Wiktor Wysocki (klarnet, saksofon), Bartłomiej Koń / Daniel Kalamon (trąbka), Dariusz Plichta / Dariusz Nowakowski (puzon), Fryderyk Młynarski / Filip Janowski (perkusja), Marcin Murawski / Piotr Filipowicz (kontrabas), Jakub Lubowicz / Dominik Rosłon (fortepian)

Utwory: Do grającej szafy grosik wrzuć, Skromna panienka, Piotruś, Pyk, pyk z fajeczki, Za szybą mgły, Klipsy, Ulubiony Dixieland, Kukurydza, Chociaż raz powiedz „nie”, Pik, pik, pik, Soho mambo, Kasztany, Kot, Mexicana, Bajo bongo, Czekolada

Fot. teatrroma.pl


Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *