Żyję, więc piję – Jakub Żulczyk, Informacja zwrotna

Marcin Kania, uzależniony od alkoholu były muzyk i twórca jednego z największych polskich hitów, leczy się w ośrodku „Jutro”. Pewnego dnia budzi się w mieszkaniu swojego syna. Nie wie, skąd tam się wziął; nie wie, dlaczego leży w kałuży krwi, a przede wszystkim nie wie, gdzie jest Piotr. Zapił. Marcin, chcąc odnaleźć syna, wyrusza w podróż nie tylko do różnych miejsc, ale przede wszystkim do własnej przeszłości. Bo to właśnie tam kryją się odpowiedzi.

Wszyscy są dla mnie źli. Nienawidzą mnie. Umówili się dawno temu, przez internet, albo nie, jeszcze wcześniej, jeszcze zanim powstał internet, zanim się urodziłem; umówili się listownie, bo zobaczyli brzuch mamy, jakiś taki brzydki, i zawiązali spisek, podpisali potrzebne papiery, wymyślili swoją pieczęć, i tak powstało Wielkie Tajne Porozumienie Przeciwko Marcinowi Kani. Od tej pory dbają, aby zawsze bolało. Abym zawsze wspinał się na górę i od razu z niej spadał, a z każdym upadkiem łamał się jeszcze dotkliwiej. Ludzie, przecież tak się nie da żyć.

Marcina Kani nie sposób darzyć jakąkolwiek sympatią. Mieszkając w Polsce, niemal niemożliwe jest, by nie spotkać takiego człowieka na swojej drodze – w rodzinie, wśród znajomych osób czy na ulicy. I chociaż nie lubiłam Marcina nawet przez chwilę, to miałam irracjonalną nadzieję, że będzie dobrze. Nie lubiłam Marcina, ale podświadomie trzymałam za niego kciuki. Nie lubiłam Marcina, ale żal mi było jego zmarnowanego życia.

Nie lubiłam Marcina, ale wzbudzał we mnie litość – przede wszystkim jako ojciec, który nie wie, co dzieje się z jego dzieckiem. Zdarzały się nawet momenty, kiedy na krótką chwilę zapominałam, jakie piekło zafundował własnej rodzinie.

Raczkował, a ja piłem wódkę z lodem. Lód chrzęścił w szklance. Gdy Marta wróciła z pracy, spałem pijany na fotelu, a Piotrek uderzył się o kant czegoś i miał główkę we krwi, i całą zasraną pieluchę, i był głodny.

Nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać po książce określonej mianem „antykryminału” – zwłaszcza że w trakcie poszukiwań syna Marcin trafia na ślad afery reprywatyzacyjnej. Wyjaśnienie tej kwestii przynosi dopiero zakończenie powieści.

Jednak Informacja zwrotna – mimo kryminalnej otoczki – to przede wszystkim opowieść o życiu alkoholika. Jakub Żulczyk doskonale opisuje funkcjonowanie takiej osoby. I chociaż nie zawsze nadążałam za tokiem myślenia głównego bohatera, to jestem w stanie uwierzyć, że tak wygląda jego rzeczywistość.

Co jest w tym najgorsze? Że alkoholik zazwyczaj nie jest w swojej chorobie sam – bardzo często rzutuje to na najbliższe mu osoby. Rodzina przechodzi z takim człowiekiem prawdziwy koszmar: jest nieobliczalny, agresywny; nigdy nie wiadomo, czego można się po nim spodziewać. Nawet rok abstynencji nie jest żadną gwarancją, bo bycie alkoholikiem to nieustanna walka – z uzależnieniem, z otoczeniem, z pokusami, wreszcie z samym sobą.

Mówi się, że przez alkohol traci się rodzinę. Nie, nie tylko. Rodzinę się zabija.

Po przeczytaniu zakończenia byłam wściekła, a później już tylko zrezygnowana. Nagle okazało się, że prawda boli – nawet jeżeli nie dotyczy kogoś bezpośrednio, jest tylko fikcją literacką. Mimo to staram się nie oceniać Marcina Kani. Mogłabym się nad nim pastwić do woli, wylać wiadro pomyj, ale czy naprawdę zależy mi, żeby dokopać człowiekowi znajdującemu się na dnie? Nie.

Chciałabym zapomnieć o Marcinie Kani, ale jest on nieodłącznym elementem naszej rzeczywistości. Możecie go spotkać wszędzie: w sklepie, na imprezie, na ulicy. Czasem od razu zorientujecie się, że to on, a innym razem przemknie obok Was niezauważony. Chciałabym zapomnieć o Marcinie Kani, ale zbyt wiele mi o nim przypomina.

Wstydzę się ciebie. Zawsze się wstydziłem.

Jak zatem brzmi moja informacja zwrotna?

Jest dosadnie i szczerze; boleśnie i prawdziwie; mocno i dojrzale. Jakub Żulczyk nie oszczędza swoich bohaterów, nie bawi się w półśrodki. Nie znajdziecie tutaj szczęśliwych zakończeń, głaskania po główce, spektakularnych przemian oraz nadziei, że jeszcze będzie dobrze. Informacja zwrotna uwiera i boli, nie pozwala się odstresować czy oderwać od rzeczywistości. Być może jest coś prawdziwego w opinii, że twórczość Żulczyka albo się kocha, albo nienawidzi. Natomiast pewne jest to, że wywołuje silne emocje i nikogo nie pozostawia obojętnym.



Jakub Żulczyk, Informacja zwrotna

Wydawnictwo: Świat Książki

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 528

Fot.: lubimyczytac.pl

Cytaty: s. 8, 15, 308, 448.


Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *