Parlez-moi de Florence et de la Renaissance – Pierre La Mure, Prywatne życie Mony Lisy

Lisa Gherardini del Giocondo – znana na całym świecie jako Mona Lisa – stała się nieśmiertelna dzięki portretowi namalowanemu mistrzowską dłonią Leonarda da Vinci. Kim była sama Lisa? Jak doszło do powstania obrazu? Co łączyło kobietę z malarzem? Jaką tajemnicę skrywa uśmiech błąkający się na jej ustach?

Wbrew pozorom powieść nie jest ani sensacyjną historią podobną do Kodu Leonarda da Vinci Dana Browna, ani też próbą uporządkowania naukowych faktów na temat Lisy. Można byłoby uznać ją za fabularyzowaną biografię, chociaż w pewnym momencie odniosłam wrażenie, że życie Mony Lisy było pretekstem dla La Mure’a, by opowiedzieć czytelnikom barwną i fascynującą historię renesansowej Florencji.

Spisek Pazzich, rządy Medyceuszy, ich upadek i przejęcie władzy przez Girolamo Savonarolę, najazd króla Francji Karola VIII na Włochy – te wszystkie wydarzenia w mniejszym lub większym stopniu wiązały się z postaciami Lisy lub Leonarda. Część z nich pojawiła się też w spektaklu Machia (Teatr Stary w Lublinie, reż. Juliusz Machulski), jednak książka dużo lepiej tłumaczy zawiłości historyczne oraz polityczne przełomu XV i XVI wieku. W dodatku Pierre La Mure opisuje Florencję czasów renesansu ciekawie i obrazowo. Dzięki temu to pełne przepychu i bogactwa, zachwycające włoskie miasto niemalże ożywa na kolejnych stronach powieści.

Cierpi na tym niestety sama Gioconda, która z czasem rozmywa się w natłoku przeróżnych wątków. Miałam cichą nadzieję, że sytuacja zmieni się w chwili spotkania kobiety z malarzem. I tutaj nastąpiło bardzo gorzkie rozczarowanie. Opowieść o Lisie zostaje przerwana na kilkadziesiąt stron, by przybliżyć czytelnikom sylwetkę Leonarda da Vinci. To samo w sobie nie byłoby jeszcze najgorsze, ale mężczyzna został przedstawiony w dość nieprzyjemny i drażniący sposób. Szybko dało się wyczuć pewną niechęć, a nawet wrogość autora w stosunku do malarza. Nie jestem zagorzałą wielbicielką Leonarda da Vinci, ale ciągłe podważanie jego talentu, jawne demonstrowanie własnej oceny i wyraźne wartościowanie sprawiło, że fragmenty te były męczące i czytało się je po prostu źle: Ów słynny list daje doskonałe wyobrażenie o tym, co mniemał na swój temat Leonardo. Ujawnia jego ogromną próżność i naiwne oszukiwanie samego siebie co do uzdolnień naukowych. Stanowi również dobry przykład jego zawiłego i górnolotnego stylu – zdradzającego człowieka niezbyt biegłego w piśmie.

O ile Lisy w tej książce nie ma właściwie zbyt wiele, tak sam obraz w ogóle schodzi na drugi, a nawet trzeci plan. Czytając inne historie o sławnych malarzach i ich dziełach, spodziewałam się co najmniej jakiegoś małego skandalu. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale czas, gdy pozowała do portretu, był chyba jednym z najnudniejszych momentów w życiu Lisy – oczywiście tych wykreowanych przez pisarza.

Wraz z pojawieniem się Leonarda w życiu Lisy siada cała fabuła powieści. Ma na to wpływ nie tylko niechętne podejście La Mure’a do mężczyzny, ale także to, że Gioconda niemal nie istnieje bez Leonarda. Opis dalszych losów kobiety staje się jedynie wybiegiem do opowiedzenia późniejszych dziejów malarza. Nawet po śmierci postać Lisy zostaje przywołana, by nadal mówić o Leonardzie.

Pierre La Mure, autor świetnych książek o Henrim de Toulouse-Lautrecu, Felixie Mendelssohnie czy Claudzie Debussym, w Prywatnym życiu Mony Lisy chciał prawdopodobnie upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. I chociaż połączenie historii Lisy Gherardini i Leonarda da Vinci wydaje się całkiem logiczne i uzasadnione, to od momentu, kiedy artysta pojawia się we Florencji, cała akcja zaczyna skupiać się głównie na nim. Jest to zdecydowanie najsłabsza książka tego autora, czego szczerze żałuję, bo La Mure ma niesamowity talent do snucia pięknej i zajmującej narracji. Sam temat również miał spory potencjał, który finalnie pozostał niewykorzystany. Czytelnik ma zatem pełne prawo, by czuć rozczarowanie, a jedyne, co może mu je chociaż odrobinę osłodzić, to zachwycające opisy Florencji i jej historii.



Pierre La Mure, Prywatne życie Mony Lisy

Przekład: Marian Leon Kalinowski

Wydawnictwo: MUZA

Rok wydania: 2004

Liczba stron: 485

Tytuł: (z francuskiego Opowiedz mi o Florencji i o renesansie) cytat z piosenki Florence z musicalu Notre Dame de Paris

Cytat: s. 365.


Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *